top of page
  • Zdjęcie autoramak

Prezydent RP: Musimy wspierać polskie rolnictwo

- Dobrze funkcjonujący, pewny system rekompensat w takiej sytuacji i wsparcia ze strony państwa daje rolnikowi to potrzebne minimum spokoju do tego, by mógł realizować swoje normalne zadanie, swoją służbę dla ojczyzny - mówił prezydent. Andrzej Duda udzielił wywiadu telewizji Republika, którego znaczną część poświęcił kwestii rolnictwa w Polsce.

Wywiad został opublikowany w całości na stronie Kancelarii Prezydenta:


To miało być spotkanie w ogrodach prezydenckich. Blisko natury i 3 tys. gatunków ozdobnych roślin. Ale pogoda sprawiła, że spotykamy się w dostojnych wnętrzach Pałacu Prezydenckiego. Jak widać, od pogody bardzo wiele zależy. I kto jak kto, ale polski rolnik chyba wie o tym najlepiej. Polskich rolników dziś witamy najserdeczniej i ciepło pozdrawiamy. A ja mam ogromny zaszczyt przywitać gospodarza tego Pałacu, ale też gospodarza naszego pięknego kraju. Pan Prezydent Andrzej Duda. Dzień dobry, Panie Prezydencie.


Dzień dobry, Pani Redaktor. Rzeczywiście tak to jest w rolnictwie, że – z jednej strony – rolnicy czekają na deszcz, żeby spadł, zawsze wtedy, kiedy zwłaszcza bywa za sucho. Ale z drugiej strony – jak ten deszcz jest za ostry, jak pada grad, jak niszczy plony, to też jest fatalnie. Więc rzeczywiście pogoda jest takim bardzo delikatnym i niezwykle ważnym czynnikiem w rolnictwie.


Tak jest. A ja z premedytacją pozwoliłam sobie użyć określenia „gospodarz”, bo też myślę, że ono wielokrotnie podczas naszej rozmowy się pojawi. To są Dożynki Prezydenckie. Bardzo dziękujemy, że Pan Prezydent zgodził się być gościem programu „Dzisiaj”. A ja się nazywam Sylwia Krasnodębska i witam wszystkich widzów Telewizji Republika.

Ale skoro są to Dożynki Prezydenckie, to są z nami – a jakże! – rolnicy z terenów ziemi świętokrzyskiej i przedstawicielki kół gospodyń wiejskich z gmin Zawichost, Dwikozy, Koprzywnica i Obrazów. Zgodzi się Pan Prezydent ze mną, że to absolutnie ci piękni Państwo nie są naszą tutaj widownią albo publicznością, tylko bohaterami dzisiejszego dnia?


Tak, oczywiście, to jest taki specyficzny dzień, kiedy Prezydent Rzeczypospolitej zaprasza do siebie rolników – tych, którzy zapewniają nam bezpieczeństwo żywnościowe, co zawsze z taką mocą podkreślam: nam wszystkim. Jest to w jakimś sensie też i zaszczyt dla Prezydenta, że może zaprosić do siebie właśnie tych, którzy na co dzień trudzą się po to, by nigdy nie zabrakło nam jedzenia po prostu na naszym stole. Jest to taka sposobność do bardzo ważnego, tradycyjnego spotkania.

Więc cieszę się i dziękuję też Paniom i Panom za obecność, że przyjęli nasze zaproszenie, że są z nami. I też upiększają nam tutaj to nasze dzisiejsze spotkanie z telewidzami. Tak że witam wszystkich bardzo serdecznie – zarówno telewidzów, jak i wszystkich Państwa, którzy tutaj jesteście dzisiaj w Pałacu Prezydenckim. I tak – ja jestem gościem programu, ale program jest gościem u mnie. (śmiech)


Ano właśnie, tak, tutaj te role troszkę się mieszają. Ale jest nam bardzo miło – mam nadzieję – po obu stronach. I jeszcze sceneria niesamowita, czyli plony polskich ziem w takim bardzo artystycznym wydaniu i z mocnym akcentem religijnym. Myślę, że o tym jeszcze też porozmawiamy.


To jest tych Dożynek Prezydenckich – śmiało można powiedzieć – taki gwóźdź programu te właśnie wieńce i korony dożynkowe, i konkurs wieńcowy. To jest taki najważniejszy właściwie element tego wydarzenia.


W który Pan Prezydent również się angażuje.

Panie Prezydencie, ja chciałabym zacząć od słów Stanisława Wyspiańskiego: „Chłop potęgą jest, i basta”. To były słowa, które on napisał, pisząc „Wesele” w 1901 roku. Więc od tej epoki Młodej Polski minęło bardzo dużo czasu i jeszcze więcej się zmieniło. Ale chyba te słowa pozostają aktualne – chłop potęgą jest, i basta. Czy zgodzi się Pan Prezydent ze mną i ze Stanisławem Wyspiańskim, rzecz jasna?


Rządzący zawsze powinni o tym pamiętać, że chłop potęgą jest, i basta. I tę swoją potęgę może pokazać, jeżeli czuje taką potrzebę.

Natomiast dla mnie – jako Prezydenta Rzeczypospolitej – jednak ważniejsze są te słowa, które były zawsze wypisane na sztandarach bojowych: „Żywią i bronią”. Że to są ci, którzy na co dzień właśnie zapewniają nam bezpieczeństwo żywnościowe, dzięki którym żywność jest na naszych stołach. Ale wtedy, kiedy trzeba, zawsze stawali do obrony ojczyzny. I pod tym względem polska wieś jest niezawodna – można śmiało powiedzieć – od pokoleń.

Od czasów kościuszkowskich, kiedy mieliśmy słynne oddziały chłopskie, które walczyły u boku naczelnika Kościuszki, poprzez powstania narodowe, poprzez walkę o odzyskanie przez Polskę niepodległości czy wreszcie poprzez obronę Rzeczypospolitej w 1920 roku przed bolszewicką nawałą, kiedy to na wezwanie Wincentego Witosa chłopcy z polskich wsi zgłosili się do armii i stanęła milionowa armia przeciwko Sowietom. Nie byłoby jej, gdyby nie było właśnie chłopaków z polskich wiosek, którzy po prostu przyszli na wezwanie swojego przywódcy i stanęli do obrony Rzeczypospolitej.

Podobnie jak stanęli do obrony Rzeczypospolitej w 1939 roku, jak walczyli na wszystkich frontach II wojny światowej i jak potem walczyli w szeregach Żołnierzy Niezłomnych. Żołnierze Niezłomni to byli właśnie w ogromnej części chłopcy z wiosek. I oni wtedy ginęli, wierząc w to, że tak naprawdę, mimo że wojna się niby skończyła, to jednak wolna Polska – ta prawdziwa, swobodna – nie wróciła, a to, co jest, to jest sowieckie namiestnikostwo, to jest coś, co zostało przyniesione na sowieckich bagnetach.

Potem polska wieś walczyła o wolność także poprzez to, że polscy chłopi nie oddali ziemi – nigdy nie pozwolili się skolektywizować. I także poprzez Solidarność Rolników Indywidualnych, co w końcu w sumie, razem z Solidarnością robotników, pracowników doprowadziło ostatecznie do zwycięstwa w 1989 roku.

Więc tak, rzeczywiście pod tym względem śmiało można powiedzieć: chłop potęgą jest, i basta – z jednej strony. Ale z drugiej strony – to są zawsze ci, którzy nigdy nie odmawiali ojczyźnie, tak? Nie odmawiali jej owoców swojej pracy – z jednej strony – dzieląc się nimi z nami. Ale z drugiej strony – nie odmawiali także swojej krwi, kiedy było tego trzeba.


I bardzo dziękuję Panu Prezydentowi za ten rys historyczny, i za to, że właśnie Pan Prezydent często te słowa powtarza, że chłop i karmi, i broni. Ale w związku z tym pytanie: czy polski chłop może się czuć odpowiednio wspierany przez polskie władze czy przez Unię Europejską? Czy się odwdzięczamy?


No tak, i to właśnie jest kwestia tego, żeby to było zrozumiane. Bo to powinno być tak, że w istocie chłop nie musi pokazywać swojej potęgi, tak? Bo ta jego potęga – ona przejawia się w sposób widoczny także właśnie w tym, że zapewnia bezpieczeństwo żywnościowe. To też jest świadectwo jego potęgi. Co by zrobiło polskie państwo, gdyby tego bezpieczeństwa żywnościowego nie było? Co byśmy my zrobili jako społeczeństwo?


Na szczęście na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci przekonaliśmy się o tym – jak do tej pory – tylko jeden, jedyny raz, kiedy był początek pandemii koronawirusa, kiedy było trochę takiej paniki żywnościowej. Przypominam – na samym początku był krzyk, że zaraz zostaną puste półki w sklepach, ludzie się rzucali, wykupowali towary. Rzeczywiście, parę razy telewizja pokazała puste półki w jakichś tam sklepach gdzieś tam. Ale to były dosłownie momenty, to były godziny. I następnego dnia, kiedy klienci przychodzili do tych samych sklepów, półki były pełne i uginały się od żywności.

Dlaczego? Bo polski rolnik tę żywność po prostu zapewnia i tej żywności w magazynach, u dostawców w żadnym momencie nie zabrakło. Ona po prostu była. Dzisiaj niektórzy mają po 200 kilo cukru w domu. Ale to na następny raz nie ulegną takiej panice, bo póki co rzeczywiście dzięki pracy naszych rolników ta żywność jest. Więc pod tym względem to jest ogromna odpowiedzialność i ogromna służba, jaką rolnicy wykonują dla polskiego państwa.

No i teraz bez pokazywania tej potęgi na ulicach i bez protestowania zawsze interesy rolników powinny być przez władze dopilnowane. I to nie jest kwestia tego, jakie barwy polityczne w danym momencie w demokratycznym kraju są na wierzchu i rządzą, i kto ma większą reprezentację w Sejmie, kto w danym momencie ma rząd czy z jakiej siły politycznej pochodzi Prezydent Rzeczypospolitej. Nie – to każda siła polityczna powinna mieć tego świadomość, bo obowiązkiem każdej jest stanie na straży bezpieczeństwa Rzeczypospolitej. A to stanie na straży bezpieczeństwa Rzeczypospolitej oznacza także właśnie dbanie o polską wieś.

Ja już nie będę nawet dziesiąty raz przypominał, bo za każdym razem o tym mówię, że to Ojciec Święty Jan Paweł II jeszcze w latach 80. przecież, za czasów poprzedniego ustroju, komunistycznego jeszcze, wzywał, że polska wieś powinna być pod wszechstronną opieką ze strony państwa, tak? Że na tę wszechstronną opiekę ze strony państwa po prostu zasługuje polski rolnik właśnie swoją pracą, swoim wkładem w Rzeczpospolitą. To się nie zmieniło. Jest tak samo. Rolnik nie powinien nawet tej opieki wzywać. Ona po prostu powinna cały czas być. Co ona oznacza?

Ona oznacza dobrze funkcjonujący system emerytalny dla rolników – zabezpieczenia tego tzw. społecznego, tak? Ona oznacza dobrą infrastrukturę na wsi. Ona oznacza dobre warunki życia na wsi, żeby na wsi była dobra droga, żeby na wsi była dobra szkoła, żeby był dom kultury, żeby był dostęp do tej tzw. też i kultury wyższej. Krótko mówiąc: żeby ten poziom życia na wsi był w istocie pod tym względem możliwości korzystania z pewnych dóbr kultury, nauki, także sportu – dla dzieci, dla młodzieży, dla każdego – przynajmniej zbliżony do tego poziomu, jaki jest oferowany w miastach.


Tu rzeczywiście na przestrzeni ostatnich lat dużo się pod tym względem na terenach wiejskich zmieniło. Program budowy dróg lokalnych, który był przez osiem lat realizowany przez rządy Zjednoczonej Prawicy, przyniósł ogromną zmianę na terenach wiejskich, jeżeli chodzi o drogi lokalne. Ale to jest też wielka zasługa samorządów wiejskich, które dobrze te pieniądze wykorzystały. Zawsze to podkreślam, bo to chapeau bas! Rząd da pieniądze, ale co z tego – samorządy muszą te pieniądze jeszcze dobrze spożytkować. Więc tutaj musi być dobra współpraca i ona rzeczywiście była – to widać.

Natomiast jest jeszcze inny problem – to, o czym wspomnieliśmy na samym początku: że rolnik jest uzależniony od sił natury; że rolnik jest uzależniony w ogromnym stopniu od przyrody, tak? Przyroda może rolnikowi zniszczyć wszystko – przyjdzie susza, zniszczy mu plony; przyjdzie przymrozek, zniszczy sady czy zniszczy inne uprawy na wiosnę; przyjdzie gradobicie, zniszczy uprawy, i to nieraz tuż przed zbiorami. Więc rzeczywiście pod tym względem jest…


I wtedy musi zadziałać państwo.


…to jest rzeczywiście bardzo trudne w rolnictwie i to powoduje też ogromną niepewność.

I tutaj dobrze funkcjonujący, pewny system rekompensat w takiej sytuacji i wsparcia ze strony państwa daje rolnikowi to potrzebne minimum spokoju do tego, by mógł realizować swoje normalne zadanie, swoją służbę dla ojczyzny. Bo dla mnie praca rolnika jest służbą dla ojczyzny – bo zapewnia nam bezpieczeństwo żywnościowe właśnie. Żeby mógł to spokojnie realizować, mając pewność, że nawet jeżeli zdarzy się takie nieszczęście raz na jakiś czas, to jest to zaplecze w postaci państwa, które w razie czego wesprze go, tak żeby mógł przetrwać do następnego sezonu, żeby mógł obsadzić swoje pola, żeby mógł ze spokojem patrzeć na następny sezon i na następne plony.


Pan Prezydent powiedział o tym bezpieczeństwie żywnościowym. Myślę, że jest wiele rzeczy, za które możemy być wdzięczni rolnikom. Ale pytanie, czy zawsze jesteśmy? Rzeczywiście – tak jak Pan Prezydent powiedział – polska wieś jest miejscem atrakcyjnym, jest również miejscem atrakcyjnym dla ludzi z miasta. I opinia publiczna, a szczególnie ta wiejska opinia publiczna, żyje taką bardzo bieżącą historią rolnika z woj. łódzkiego, który musi zapłacić bardzo wysokie odszkodowanie, chyba około 100 tys. zł, swoim sąsiadom za to, że jego chlewnia – jak to chlewnia – generowała nieprzyjemne zapachy. Tylko sęk w tym, że ten rolnik w swoim gospodarstwie jest od wielu pokoleń, to jest gospodarstwo wielopokoleniowe, a jego sąsiedzi właśnie przeprowadzili się z miasta na wieś. I tu jest chyba – już abstrahując od tej historii – pytanie o szacunek dla polskiego rolnika i o zrozumienie dla jego ciężkiej pracy. Chyba mamy do odrobienia jakąś lekcję w tej materii?


Dobrze, ale tu się kilka elementów nakłada na siebie. I trzeba tak próbować przynajmniej spojrzeć na to w trochę zobiektywizowany sposób, tak? Bo można na to popatrzeć w dwóch skrajnościach, tak? „Ach, emituje smród – prawda – i to szkodzi ludziom” – to krzykną zwolennicy tego, żeby…


A nawet pójdą do sądu.


Tak, oczywiście, i pójdą do sądu. Inni krzykną: „A, co oni sobie wyobrażają! Przyjeżdżają – prawda – z miasta, im się nie podoba, jak tutaj od pokoleń jest tak samo!”. Trzeba podejść do tego w sposób rozważny. Po pierwsze – jest naszą ambicją, oczywiście, jako państwa to, żeby Polska stawała się coraz nowocześniejsza. Oczywiście także i polska wieś. Przed chwilą o tym też mówiłem, tak? Że chcemy na tej wsi infrastruktury, chcemy mieć dobre szkoły, chcemy mieć dostęp do wysokiej kultury itd., itd., itd., tak? Zapewnione możliwości transportu, rozwijania się biznesowo – nie tylko bezpośrednio w rolnictwie, ale także obok rolnictwa czy w ramach przetwórstwa rolnego. Tak.

I w związku z tym także i te miejsca, gdzie prowadzona jest hodowla, powinny być unowocześniane. Także i te gospodarstwa powinny być unowocześniane w tych samych ramach, tak? Ta nowoczesność oznacza również lepsze, bardziej wydajne urządzenia, które powodują wymianę powietrza, oczyszczanie tego powietrza itd., itd., itd., tak? Oczywiście, że gospodarstwo zawsze będzie emitowało zapach.


Dzisiaj jeździmy po całym świecie. Ilu ludzi z Polski jeździ do bogatych krajów, takich jak Niemcy, Bawaria w Niemczech, tak? Czy do Austrii, w Alpy ludzie jeżdżą na narty czy na wypoczynek po prostu. To proszę się przejść po tych obszarach wiejskich – tam, pomiędzy gospodarstwami prowadzonymi przez tych bauerów – i sprawdzić, czy nie ma tam zapachu obornika, który jest tam powszechny po prostu. Tak, trzoda chlewna czy krowy po prostu mają swój zapach, tak? I ten zapach na wsi nie jest niczym nadzwyczajnym.

I teraz tak: jeżeli jest w miarę nowoczesne gospodarstwo, jeżeli to wszystko mieści się w ramach rozsądnych, ale komuś przeszkadza po prostu, że jest na wsi, a na wsi są wiejskie zapachy, to w tym momencie tu jest właśnie kwestia tego wypośrodkowania. No to nie, no to – proszę Państwa – właśnie to jest element wsi. To jest normalny element wsi. Jeżeli komuś bardzo przeszkadza, skoro jest tak wybredny, to niech sobie kupi taki areał, żeby nikogo wokół nie było. Albo niech się nie przeprowadza na wieś, jeżeli mu to przeszkadza.

Bo na wsi jest pewna tradycja, w tej tradycji mieści się również hodowla zwierząt gospodarskich. I ta hodowla może być hodowlą na skalę nie tylko taką, żeby mieć pieska, kotka – prawda – i jedną krówkę, ale może być też po prostu hodowlą, która jest źródłem utrzymania rolnika, całej rodziny rolnika, tak?


I z której korzystają miasta.


I z której korzysta też – oczywiście – miasto, skoro to jest źródło jego utrzymania, bo on to sprzedaje. Czy to sprzedaje bydło mięsne, czy też prowadzi gospodarstwo mleczne, jeżeli chodzi o krowy, czy – oczywiście – w przypadku trzody chlewnej, w przypadku świni, to zawsze jest gospodarstwo mięsne, tak? Bo po to się chowa świnie. Więc tak to po prostu jest. Nie ma inaczej.

I tutaj są w innych krajach rozwiązania. Na przykład we Francji zapis o tradycji rolniczej jest zapisem prawnym. Być może, że powinniśmy takie zapisy również umieścić. I na przykład w naszej konstytucji – obok stwierdzenia o rodzinnym gospodarstwie rolnym – zamieścić również zapis o tym, że polska wieś ma swoją tradycję i ta tradycja musi być szanowana, i nie można tej tradycji łamać. Być może, że jakiś taki zapis, który jednak będzie interpretowany w ten sposób, że tradycyjne funkcjonowanie polskiej wsi – oczywiście w ramach także i właściwie rozumianego nowoczesnego rozwoju – musi być co najmniej tolerowane, jeżeli nie wręcz wspierane przez polskie państwo. Bo ja uważam, że powinno być wspierane przez polskie państwo. I to jest – wydaje mi się – sedno tego problemu.

Oczywiście ktoś zaraz powie: „Tak, ale popatrzmy na Europę”. To jest drugi problem polskiej wsi dzisiaj. Bo jeżeli mówimy o jakichś niepewnościach, które dzisiaj ma rolnik – dzisiaj, dokładnie teraz, w tym momencie, kiedy dyskutuje się z rolnikami, tak? Ja mam takie możliwości od czasu do czasu, tym bardziej że mam też w swojej rodzinie osoby uprawiające ziemię. Więc są dwie zasadnicze niepewności, tak?

Z jednej strony – to jest to, o czym mówiliśmy. To jest pogoda. Co będzie – tak? – z naszymi plonami, jak się ułoży sezon, czy wszystko będzie w porządku, czy będziemy mogli normalnie zebrać itd., itd. A drugi to są dzisiaj rozwiązania właśnie prawne, rozwiązania ustawowe. I to nie tylko na poziomie polskim, ale także i na poziomie europejskim, unijnym. To choćby słynny Zielony Ład, który dzisiaj spędza sen z powiek rolnikom. I wielu rolników zadaje sobie pytanie: o co tak naprawdę chodzi?


O co tak naprawdę chodzi, Panie Prezydencie?


Czy chodzi o to, żeby zlikwidować rolnictwo w Europie? I chodzi o to, żeby producentem żywności dla Europy tak naprawdę była Ameryka Łacińska – nie wiem – Afryka czy inni, tak?


Są takie obawy, tak.


Czy żeby tylko jakaś część Europy była przeznaczona pod produkcję rolną daleko od tego jej zachodniego centrum, a cała Europa Zachodnia była jednym wielkim parkiem, gdzie są tylko ścieżki rowerowe i spacery i żeby właśnie nie śmierdziało tymi krowami czy świniami? Nam o to nie chodzi. Nam o to nie chodzi, my szanujemy naszych rolników. U nas rolnik zapewnia bezpieczeństwo żywnościowe, my umiemy to docenić – my już dzisiaj wiemy, co to znaczy, bo choćby już w czasie pandemii właśnie się o tym dowiedzieliśmy.

My pamiętamy czasy, a zwłaszcza też moje pokolenie – już nie wspomnę o pokoleniu starszym, czyli jeszcze moich rodziców – ale moje pokolenie pamięta czasy, kiedy stało się po kostkę masła w długiej kolejce w latach 80., w czasach stanu wojennego, czy wcześniej, czy później. W długich kolejkach nieraz trzeba było stać. Nieraz było ciężko nawet na święta kupić mięso. Były – oczywiście – grupy takich, którzy mieli swoje specjalne sklepy i dzisiaj się może śmieją: „Jaki problem z mięsem czy z szynką?”. Ale ja pamiętam czasy, że nie było szynki na stole w domu. Znakomicie te czasy pamiętam, kiedy moja mama próbowała zdobyć szynkę, kiedy ja byłem chłopcem, chodziłem do szkoły podstawowej – i było to po prostu nierealne. I było tak, że mieliśmy chyba jedne czy dwa razy święta, że szynki nie było na stole.

Dzisiaj to jest niewyobrażalne dla młodzieży. Młodzież mówi: „Jak to? Przecież przychodzisz i półki się uginają od wędlin”. Uginają się od wędlin, dlatego że produkują je nasi rolnicy i produkują je w absolutnie wystarczającej ilości. I prowadzona jest też w miarę mądra polityka, która – po pierwsze – właśnie daje im te możliwości. Po drugie – nie jest tak, że musimy wszystko gdzieś wysyłać i na naszym rynku nie ma.


My – owszem – dumni jesteśmy dzisiaj, bo mamy faktycznie tak, że mamy 40–proc. nadwyżkę eksportową. Czyli więcej żywności eksportujemy, niż importujemy, tak? Mamy zaspokojone własne potrzeby. Że w sensie finansowym ta nadwyżka eksportu nad importem to jest 19 mld euro. Więc to jest naprawdę dużo przy skali 55 mld mniej więcej produkcji rolno–spożywczej rocznie.

Ale to tylko oznacza, że musimy to wspierać. Bo to jest – po pierwsze – zapewnienie nam bezpieczeństwa żywnościowego, po drugie – realny zysk dla polskiego rolnika i dla polskiego państwa. Czyli musimy o to dbać. Bo dzisiaj polskie rolnictwo jest ważną częścią naszego produktu krajowego brutto i przynosi dochody polskiemu państwu. I jeżeli gdzieś się chwalimy na zewnątrz, jesteśmy dumni, pokazujemy: proszę bardzo, mamy coroczny przyrost PKB, mamy świetne wyniki gospodarcze, rozwijamy się dynamicznie, poziom życia Polaków wzrasta. Tak wzrasta – między innymi dzięki pracy polskiego rolnika, dzięki polskiej wsi, która przynosi także polskiemu państwu dochody.


Bardzo dziękuję, że przypomniał Pan, jak silną gałęzią gospodarki jest właśnie rolnictwo w naszym kraju. Ale też Pan Prezydent powiedział bardzo ważne słowo: tradycja. I chłopska tradycja w bardzo dużej mierze ukształtowała i nasz styl, i naszą kulturę narodową. Są takie kraje – jeśli mówimy o krajach zagranicznych, np. w Skandynawii – czytałam takie analizy, że mieszkańcy krajów skandynawskich bardzo lubią o tym opowiadać, w ogóle z dumą chwalą się tym, że właśnie ich styl życia, ich kultura jest pochodną, jest ukształtowana przez tradycję chłopską. Myślę, że Dożynki Prezydenckie to też jest taki moment, w którym możemy pochwalić się tymi tradycjami. I patrząc na ten piękny wieniec, pewnie wielu też by powiedziało, że polska wieś jest takim bastionem wiary chrześcijańskiej, katolickiej w naszym kraju.


Tak, polska wieś jest piękna. I to wystarczy spojrzeć tutaj, na Państwa, i wystarczy spojrzeć na ten wieniec, żeby mieć tego czytelny obraz. Natomiast co jest najważniejsze dla mnie? Ja pamiętam czasy, w których suflowano taki przekaz, że właśnie ten folklor wiejski to taki jest obciach, prawda?


Tak.


To takie jest nienowoczesne, takie stare. Teraz przechodzimy – prawda – do nowoczesności itd., itd. To, na szczęście, już bardzo wiele, wiele lat temu się odwróciło. Dzisiaj ludzie – także ludzie młodzi – na wsi są dumni ze swojej tradycji.

Dzisiaj jest mnóstwo kół gospodyń wiejskich, do których należą nie tylko poważne gospodynie, kobiety, ale należą też młode dziewczyny. Przychodzą, chcą się właśnie uczyć, bo tam mogą się czegoś dowiedzieć od swoich starszych sąsiadek, od swoich koleżanek, od kobiet bardziej doświadczonych, które prowadzą gospodarstwa domowe od wielu lat. Bo mogą się dowiedzieć czegoś o swojej rodzinie, o swojej tradycji, o swojej miejscowości, o swoim regionie. To jest niezwykle ciekawe. Poza tym jeżdżą na wycieczki, zwiedzają różne miejsca, mają przy okazji możliwość towarzyskiego zrealizowania się. I to jest właśnie to, co powinno być.

I cieszę się, że przy tym wszystkim mówią o swojej właśnie tradycji, jeżeli chodzi o stroje, jeżeli chodzi o potrawy; że wracają do tego, tak? Że uczą się gotować to, co jest właśnie lokalną tradycją kulinarną, przygotowywać. Że uczą się też w wielu przypadkach przygotowywać te stroje, tak? Czyli szyją je po prostu własnoręcznie czy wyszywają, czy haftują. I to jest rzeczywiście wspaniałe. I dzisiaj na takim wydarzeniu jak Dożynki Prezydenckie to widzimy – że tutaj jest jedna wielka feeria barw, kolorów i tradycyjnych strojów ludowych z całej Polski.

Ale co jest najważniejsze? Właśnie najważniejsze jest to, że te członkinie kół gospodyń wiejskich chodzą w tych strojach prawie że na co dzień. Na każde wydarzenie czy na swoje spotkanie przychodzą w tych tradycyjnych strojach czy w jakichś nawiązaniach do tych strojów tradycyjnych. Bo to są też różne wariacje – prawda – także i nowoczesne tych tradycyjnych motywów na strojach, na T–shirtach, na bluzkach, na chustkach, na wszystkim, co dzisiaj można do tego wykorzystać. Ale że się spotykają, że właśnie także na tym poziomie lokalnym, codziennym to funkcjonuje. I to jest faktycznie ogromna siła – siła tej tradycji.

Ja uważam właśnie, że ta tradycyjność i oparcie w tradycyjnych wartościach to jest to, co w polskiej wsi i w polskich rodzinach, które żyją na terenach wiejskich, jest najsilniejsze i najcenniejsze. Bo właśnie stąd się bierze to, że nie tylko żywią, ale i bronią. Bo to jest to poczucie patriotyzmu, zobowiązania wobec ojczyzny, to jest wiara, o której Pani wspomniała, która jest na terenach wiejskich tak żywa i tak ważna. I to jest wielki polski skarb. To jest to nasze serce, o które zawsze trzeba dbać.


Jest też muzyka. Są kapele wiejskie.


Tak.


W Warszawie nawet organizuje się potańcówki właśnie na wzór takich wiejskich potańcówek. Więc o tym też nie zapominajmy.

Jeśli Pan Prezydent pozwoli, to zaczęłam od słów Stanisława Wyspiańskiego i chciałabym też na słowach Stanisława Wyspiańskiego zakończyć: „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna”. No niestety, na świecie mamy wojnę. Ona spędza nam sen z powiek, angażuje nas również. Natomiast dlaczego Wyspiański wtedy pisał o tym, że ta polska wieś musi być zaciszna i musi być spokojna? Dlaczego to jest takie ważne, żeby bez względu na sytuację geopolityczną na wsi mógł być spokój?


Nie da się produkować żywności w sposób sprawny i w ilości wystarczającej, kiedy tego spokoju nie ma, tak? Trudno jest prowadzić żniwa na ostrzeliwanym polu czy pod gradem kul. Więc to jest bardzo zasadniczy problem. Bardzo trudno jest zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe czy wręcz – powiedziałbym – minimum żywnościowe w sytuacji, kiedy trzeba jakiemuś okupantowi oddawać deputaty. I wtedy, kiedy przychodzą obcy żołnierze i zabierają ci twoje krowy czy zabierają ci twoje płody rolne, czy po prostu zabierają ci to, co masz – tak? – maszyny, cokolwiek. Nie da się po prostu wtedy produkować. Dlatego to bezpieczeństwo i spokój są dla wsi tak bardzo ważne. I stąd mówię o tej dbałości władz. Władze mają obowiązek dbania.

Stąd dzisiaj, kiedy mówimy na przykład o tym niepokoju na wsi, który jest związany z Zielonym Ładem, który powinien być polskim rolnikom wytłumaczony, jasno wyłożony, to uważam, że skoro zbliża się polska prezydencja w Unii Europejskiej – i mówiłem o tym zresztą w czasie Dożynek Jasnogórskich w swoim wystąpieniu – to Polska, jako prezydencja w tej Radzie Unii Europejskiej, powinna domagać się jasnego przedstawienia przez tych, którzy przygotowują, i przez Komisję Europejską założeń Zielonego Ładu. Jasnego przedstawienia nie tylko założeń, ale także i przewidywanych skutków tych rozwiązań – do czego one mają doprowadzić? I jaka w ogóle jest koncepcja? Jakie zatem jest uzasadnienie poszczególnych rozwiązań? Po to, żeby rolnik mógł się wreszcie dowiedzieć, o co chodzi. Bo na wsi na tym tle jest ogromne zaniepokojenie.

Rolnicy rozumieją, że produkcja rolna powinna być tak prowadzona, żeby w jak największym stopniu realizować także politykę proklimatyczną. I bardzo wielu z nich dokonuje zmian w swoich gospodarstwach. Proszę spojrzeć, na ilu gospodarstwach wiejskich dzisiaj, na ilu domach na polskiej wsi ma Pani panele fotowoltaiczne, na ilu z nich są dzisiaj instalacje do ogrzewania wody. Po co? Po to właśnie, żeby zmniejszyć zużycie energii, po to, żeby sobie zapewnić tę energię w ramach źródeł odnawialnych. To jest właśnie wszystko polityka proklimatyczna. Ale wszystko musi być…


Wyważone.


…ułożone w sposób zdroworozsądkowy i wyważone. I tego po prostu oczekuje polskie rolnictwo, żeby mogło normalnie funkcjonować, żeby można było normalnie i w spokoju prowadzić gospodarstwa. I polskie władze mają obowiązek zapewnienia tego. Dzisiaj ten obowiązek spoczywa przede wszystkim na polskim rządzie. To są obowiązki przede wszystkim rządu. Oczywiście Prezydenta także. Ja staram się o to dbać i o tym pamiętam.

Ale pamiętajmy, że w Unii Europejskiej przede wszystkim reprezentuje nas rząd na właściwie wszystkich poziomach – i to musi być dzisiaj konsekwentnie i spokojnie realizowane także dla bezpieczeństwa Rzeczypospolitej. To jest jedna z kwestii fundamentalnych.

Natomiast z drugiej strony jest tak, że jeżeli chodzi o dbałość o swoją tradycję, to ja kiedyś miałem taką rozmowę z jednym z dyrektorów szkół wiejskich, któremu mówię: „A jak Pan Dyrektor się odnosi do tych wszystkich teraz tam zmian programowych różnych, do tych liberalnych trendów, które przychodzą czy które są zapowiadane do szkoły, do tego wszystkiego, co tutaj słyszymy – prawda – że, nie wiem, w szkołach może będą zdejmowali krzyże, a może będą chcieli zabrać religię ze szkół? Jak Pan się do tego odnosi?”.

A on mówi: „Wie Pan, powiem Panu tak: ja tutaj jestem dyrektorem w szkole w gminie. I powiem tak: a jakie to ma znaczenie? Tutaj przyjdą rodzice i będzie tak, jak oni będą chcieli”.


I znowu wracamy kołem do tematu tradycji.


Będzie tak, jak oni będą chcieli. I na to Polska ogromnie liczy. To jest właśnie także ta obrona. I to jest właśnie to, że chłop potęgą jest, i basta. I to jest właśnie to, że ta nasza tradycja jest tak ogromnie ważna. I pod tym względem rolnik powinien również walczyć o swoje i twardo, jasno się tego domagać. Domaga się zresztą – nie ma co mówić. Kto jak kto, ale rolnicy potrafią uderzyć pięścią w stół. Ale po prostu wtedy, kiedy trzeba rzeczywiście – cóż, czasem trzeba to zrobić.


Chłop potęgą jest, i basta. Najlepsza puenta naszej rozmowy. Pan Prezydent…


Ale przede wszystkim dzisiaj jest tutaj nasze wspólne – i polskich rolników, i ludzi polskiej wsi, polskich producentów żywności, i Prezydenta Rzeczypospolitej, i jego Małżonki, i rodziny w szerokim tego słowa znaczeniu tutaj, czyli wszystkich tych, którzy z nami współpracują – wielkie święto i wielkie spotkanie.

I to jest też dla mnie taki moment, żeby po raz kolejny podziękować polskim rolnikom za całoroczny trud ich pracy, za ten wielki wysiłek. I złożyć życzenia także na przyszły rok. Tak jak i Państwu tutaj w pierwszej kolejności, bezpośrednio na Państwa ręce…


Jest okazja na finał naszej rozmowy – proszę bardzo.


…tego, żeby ten kolejny rok był spokojny i żeby nie trzeba było bronić. Żeby rolnik nie musiał sam bronić. Żeby był wystarczająco broniony przez tych, którzy odpowiadają za Rzeczpospolitą w wyniku demokratycznych wyborów – czy to Prezydenta, czy większości parlamentarnej, a więc rządu w efekcie. Żeby oni wystarczająco bronili interesów i dbali o interesy polskiego rolnika, tak żeby rolnik nie musiał się bronić sam. Żeby się wszystko pod tym względem dobrze udało, i żeby rolnik mógł spokojnie realizować swoją pracę. I drugie, co jest do tego absolutnie konieczne, pomijając także względy pogody, ale te równoważy właśnie ta dbałość – nawet gdyby z pogodą było coś nie tak, to w razie czego będzie zabezpieczenie, będą odpowiednie środki, żeby wyrównać straty.

I drugi niezwykle ważny czynnik: żeby się wszystko w domu dobrze działo. Żeby rolnicy po prostu byli zdrowi, żeby w rodzinach były szczęście i spokój, żeby można było spokojnie realizować swoją pracę i normalne życie. Tego życzę wszystkim polskim rolnikom na następny rok. I opieki Opatrzności, czyli szczęść Boże!


Źródło: KPRP

Comments


bottom of page